Zapraszam na amatorską rozprawkę
na temat tego, dlaczego minimalizm w podejściu do organizacji swojej
przestrzeni (ale i życia! – wszak o ile łatwiej jest znaleźć, a o ile
bezpieczniej i legalniej jest posiadać jednego męża!) jest spoko.
Dla mnie minimalistyczne
podejście do organizacji przestrzeni jest przede wszystkim korzystne estetycznie. Ja się najbardziej zachwycam miejscami,
gdzie „oddycha się bez ścisku gęstych form” i można nabrać powietrza nie
wciągając do nosa frędzli z dywanów i kokardek z firan. Tę zaletę jednak
uznajmy za bardzo subiektywną, bo „gust jest jak dupa – każdy siedzi na swojej”
(jako rzekł Ktoś Mądry) i przejdźmy do tej bardziej profesjonalnej części
naszych rozważań, gdzie prezentuje się zalety obiektywne oraz nie używa się
słowa „dupa”.
Drugą, a właściwie pierwszą z
zalet właściwych minimalizmu w przestrzeni domowej są udogodnienia w kwestii sprzątania i zauważalny wpływ na długość
tego jednego z najmniej pociągających obowiązków domowych. W moim domu
rodzinnym – jak w każdym przyzwoitym domostwie z potomstwem datowanym na lata
90. – była i meblościanka, i telewizor z dupą (miało nie być już dupy...), i
zestaw tych takich ceramicznych figureczek, głównie w kształcie słoni, które
funkcjonowały wyłącznie jako magnesy na kurz. Nie cierpiałam tego sprzątać,
podnosić, przecierać, ustawiać. Dla mnie ewentualna (i w moim mniemaniu
wątpliwa) korzyść estetyczna z tworzenia stroików i kompozycji z porcelanowych
figurek, tiulu i fejkowych diamencików nie wynagradza wysiłków, jakie trzeba
podjąć, by to wszystko odkurzyć. Wolę mieć mniej udekorowane domostwo, ale
sprzątnąć je w krótszym czasie. Ja też za bardzo nie umiem sprzątać, więc nie
kładę sobie kłód pod nogi, tak jak niechcąco kładła mi Moja Pierwsza Mama (a
druga mama Mojego Męża z Gitarą) w domu rodzinnym. Z pewnym miłym
zniecierpliwieniem czekam na sprzątanie naszego przyszłego salonu, gdzie w
kwestii planów organizacji najfajniejsze jest to, że... nie planujemy za wiele.
Ja mam swój dziwny katalog przyjemnych obowiązków domowych, do których należą
prasowanie i ścieranie mojej nowej kuchenki i mam podejrzenie, że przecieranie nowych
niezagadżetowanych półek może do tego katalogu dołączyć (to nie jest
deklaracja, Mój Mężu z Gitarą!).
Po trzecie, a właściwie po drugie
– jako rzecze klasyk: „Why? For money”. Minimalizm wpływa na długość sprzątania
i na szerokość portfela (choć może teraz
– na długość zapisu na rachunku bankowym). Dzięki temu, że przez dział z
dekoracjami i zestawami garnków czy noży kuchennych (przypomnę z poprzedniegoposta, jakby ktoś przeoczył tę błyskotliwość i zgrabność językową, mam jedynie
trzy noże: wypaśnik-zapaśnik, nóż-komandos oraz nóż-skurczybyk) mogę przejść
sobie tak: klik!, prawdziwie oszczędzam. Tym samym mam więcej funduszy na chleb
i ciastka, rożki czekoladowe w lecie, a w ostatnim czasie - na bataty (bataty
są super!).
Opcja minimalistyczna jest także
bardzo bezpieczna dla kogoś takiego ja
jak ja, kto nie ma zmysłu artystycznego i nie posiada talentu umiejętnego
łączenia rzeczy ze sobą. Wydaje mi się, że takim beztalenciom wnętrzarskim jak
ja łatwiej jest nieładnie zagracić przestrzeń niepasującymi do siebie rzeczami
niż jej nie dociążyć przedmiotami tak, że pokój wygląda jak hala produkcyjna,
na której hula wiatr, a nuda „echem odbija się od ścian”. Ponadto jak się
korzysta z trzech kolorów w organizacji przestrzeni to trudno o wnętrzarskie
faux pas ;)
Bariera umysłowa blokująca myśl o
tym, że mogę mieć więcej niż jedną na przykład cukiernicę, sprawia, że poszukuję
przedmiotów idealnych i bardziej jestem
skłonna do szastnięcia mamoną na rzeczy droższe, lepszej jakości, idealnie
dopasowane albo bardziej ekologiczne. Wszak będę miała jedną cukiernicę aż
dokończy swojego żywota (zapewne w jakichś zupełnie nieromantycznych
okolicznościach), więc mogę wydać na nią więcej niż 5 złotych by dobrze
pasowała do mojej kuchni, była ładna, estetyczna, funkcjonalna, zrobiona z
eleganckiej ceramiki, a nie z plastiku, a do tego wyprodukowana przez polską
firmę* - tak, to wszystko naraz!
Minimalizm w ogóle wpisuje się w nurt ekologii (nie ekologizmu
– komuś chyba strasznie przeszkadza, że ktoś inny zwraca mu uwagę, ojej albo
robi fajniejsze rzeczy w jakimś zupełnie innym aspekcie życia i ludziom się to
podoba i strach, że jego fajne rzeczy z zupełnie innej dziedziny przestaną się podobać,
okurcze). Zakłada wszak posiadanie raczej niewielkiej liczby przedmiotów, co
ograniczonym zasobom naturalnym, jakości powietrza czy górom odpadów jest
raczej na rękę (gdyby te pojęcia miały ręce, ofkors). Ponadto jak ktoś buduje
swoje minimalistyczne gniazdko w oparciu o bardziej ekologiczne materiały – na przykład
o drewno, a mniej o plastik (to jeden z powodów, dla których nie lubię
nowoczesnych wnętrz...) – to już w ogóle Ziemia powinna się kręcić radośniej.
Inni powiedzą, że gospodarka tak
radośnie nie będzie się kręcić, gdy duża część ludzi stwierdzi, że „walić to,
potrzebuję tylko jednej cukiernicy!”. I tu moglibyśmy płynnie przejść do
minusów, choć ja akurat uważam, że minimalistyczne podejście do życia i
ogarniania przestrzeni może mieć negatywny wpływ na gospodarkę co najwyżej
chińską. Bo minimaliści chętniej znajdą sobie dobrej jakości przedmioty, za
które oddadzą nawet i miliony monet – i tu pole do popisu dla tak rzetelnych i porządnych
przedsiębiorców, czyli zupełnie takich jak ja (ja niczego nie produkuję poza analizami,
raportami i tekstami, niemniej jednak jestem rzetelna i porządna, zapraszam do
współpracy!).
*przedsiębiorstwo
Happy End
Dlaczego cukiernica? Bo kupiłam
wczoraj cukiernicę w Internetach. I nawet dorobią dla mnie w modelu ze strony
internetowej otwór na łyżeczkę zupełnie za darmo (no bo wiadomo, że cukiernica bez
otworu na łyżeczkę to nieporozumienie). A z innego sklepu internetowego
dostałam pięknie zapakowaną paczkę z mydłami na prezent oraz gratisy w formie
kosteczek... No właśnie musiałam napisać maila z pytaniem, czym są te kosteczki
– czy to kawałki mydła, czy wosków zapachowych czy – w najlepszym wypadku –
czekolady! Jak poradzić sobie z takim nadmiarem szczęścia od rzetelnych i
porządnych przedsiębiorców z Internetów??